Lotnisko w Colombo przywitało nas całą masą różnego rodzaju naganiaczy („wymień u mnie piniądz!”, „Kup ode mnie kartę SIM”, „pojedź moją taksą za jedyne 12300 rupii”).
Na fotografii przedstawiono radość Ewy z ponownego spotkania z bagażem.
NA SZCZĘŚCIE mój Mąż jest niepodatny na takie zabiegi i decydujemy się na podróż autobusem. Z lotniska do Katunayake, stamtąd do Kurunegala, a potem już do Dambulli. Jedyne 6 godzinek…
Wychodzimy więc z lotniska z zamiarem złapania autobusu. Ulica zaskakuje całą hałastrą hałaśliwych aut i jeszcze większą ilością naganiaczy.
Pytamy o drogę. „Oczywiście proszę pani, do autobusu to tędy, pomiędzy autami, tamtym wąskim przejsciem, potem kawałek ulicą i za pół kilometra jest pani na przystanku do Negombo” eeeee.. Negombo? Przecież pytałam o Katunayake. Nieważne, idziemy.
Następny Lankijczyk, który nas zaczepia oferuje 7000 za podróż do Dambulli. Jak dla mnie to kusząca oferta, jednak Bary jest nieugięty. 6 tys i umowa. Dam panu 6,5.
Dobra, idziemy. Oto wtrąciła się najlepsza w tragowaniu osoba, czyli ja. (Ewa szła już za Panem kiedy powiedział 7 tys co bardzo ułatwiało sprawę..:D).
Tak oto siedzimy w taksie do Dambulli i słuchamy lankijskiego disco.
Ach, no i spożywamy King Coconut za jedyne 50 rupii czyli 1,40 pln.
Pzdr
Zostaw wiadomość
3 Komentarze on "Jesteśmy"
No i nie skupię się dzisiaj na lekcjach (ha, żeby tylko dzisiaj – cały miesiąc!)Biedne te moje szkolne dzieci. Pozdrowienia.
Nic już na to nie poradzimy 😀
Ale Wam zazdrościmy! Róbcie dużo zdjęć 😉😘